Wyprawy rowerowe i nie tylko...

Słowacja 2008

Słowacja 2008 – dzień 1

Rajcza – Novot – Dolny Kubin – Ruzomberok

Podróż zaczyna się nie bez przygód, gdyż zamiast pociągu którym zamierzamy się udać do Rajczy na odcinku pomiędzy Wilkowicami a Łodygowicami kursuje komunikacja zastępcza. Mamy więc jakieś pół godziny na przejechanie kilku kilometrów pomiędzy stacjami. W Łodygowicach jesteśmy witani: „o, to wy już tak szybko?” Jako dodatkową przygodę, PKp funduje nam dalszą podróż pociągiem o połowę krótszym, co sprawia, że podróżujemy w całkiem niezłym ścisku. Po wysiadce w Rajczy zaczynamy właściwą część podróży. Początkowo płasko przez Ujsoły, potem coraz stromiej w stronę przełęczy Ujsolskiej, która, choć niewysoka wyciska z nas nieco potu. Po wymagającym podjeździe spodziewamy się równie emocjonującego zjazdu, a tu – lipa… Wprost z opuszczonych zabudowań Straży Granicznej droga prowadzi do wsi Novot, i staje się niemal płaska. Stamtąd dość uciążliwymi pagórkami przy parnej pogodzie toczymy się powoli i w niezbyt dobrych humorach. Dopiero ostatni podjazd kończy się dużym zjazdem z jedną mega serpentyną. Solidnym zjazdem dostajemy się aż do Oravskiego Podzamoka. Oglądamy Zamok z dołu, po czym kierujemy się doliną w stronę Dolnego Kubina. W dolnym Kubinie zaczyna nas gonić burza, która dosięga nas kilka kilometrów za miastem. Siedząc na przystanku podziwiamy schowanego w chmurach Wielkego Chocza, oraz gromadę panów w pobliskiej piwiarni. Burza rozstawała się z naszym rejonem dość długo, zatem mimo grzmotów w oddali ruszamy dalej, i boczną drogą w mżawce ruszamy ku szczytowi kolejnego podjazdu. Im bliżej szczytu, tym większy deszcz, i większe wyrwy na naszej drodze, a skrzyżowanie z główną drogą kończy się efektowną kałużą i pryzmą błota. Do Ruzomberoku dojeżdżamy kompletnie przemoczeni, i rezygnujemy z ambitnego planu snu pod namiotem. Niestety 3 kolejne wymienione w przewodniku tanie miejsca noclegowe są zapchane aż po brzegi. Ruszamy więc w stronę Bańskiej Bystrzycy, mając okazję na znalezienie po drodze czegoś ciekawego. Nasza cierpliwość zostaje nagrodzona przy drodze wjazdowej do Vlkolinca, gdzie nocujemy sami w nowiutkim pensjonacie, mając do dyspozycji salon z łazienką i dostęp do grilla.

Poprzedni artykuł
Słowacja 2008 – trasa
Kolejny artykuł
Słowacja 2008 – Dzień 2