Od bardzo długiego czasu intrygowała mnie jedna z kresek na mapie Dąbrowy Górniczej. Gdy mocno wpatrzymy się we współczesną mapę Dąbrowy możemy dostrzec miejscami drogę, która wiedzie niemal w linii prostej z południowego wschodu, od granic ze Sławkowem, przez Łosień, a później na północ do Tucznawy i Trzebiesławic. Obecnie, poprzecinana zakładami przemysłowymi, liniami kolejowymi, drogami jest prawie niewidoczna, jednak przez długi czas stanowiła ważny szlak łączący historyczne miejscowości – Sławków i Siewierz. Sięgając do kilku historycznych map zobaczyć można, że przed kilkudziesięciu, stu i więcej laty droga ta wyglądała zupełnie inaczej. Korzystając z wolnego dnia, 3 maja 2015 roku postanowiłem wybrać się na nietypową wycieczkę pieszą.
Na rynku w Sławkowie witają mnie obchody majowego święta. Odsłuchanie hymnu państwowego na dobry początek wycieczki, szybkie zakupy na Rynku (lokalne specjały na drogę – Gofry Bugajskie!), i ruszam! Same nazwy ulic świadczą, że idę w dobrym kierunku. Najpierw ulica Siewierska, potem Łosińska. W obecnym układzie komunikacyjnym dróg – nazwy zupełnie bezsensowne 😉
Po pierwszym kilometrze – pierwsza przeszkoda – Dwujezdniowa droga krajowa 94. Za nią – wąski kawałek asfaltu, który przechodzi po chwili w polną drogę.
Po kolejnej chwili – droga staje się niemal niewidoczna. Gdy zaczynam się zastanawiać czy idę w dobrym kierunku zauważam betonowy krzyż stojący w środku zarośli. Czyli może jednak nie wymyśliłem sobie tej drogi 😉 Na tym odcinku droga praktycznie nie istnieje, pokryta dywanem z zarośli i traw. Kolejna przeszkoda, wymagająca już trochę wysiłku to wykop, w którym położone są tory kolejowe, po czym przejście przez teren bocznic należących do stacji Dąbrowa Górnicza Towarowa.
Na szczęście po przekroczeniu torów droga znów jest wyraźna, i wiedzie w oczekiwanym kierunku. Po drodze kolejne kapliczki i krzyże przydrożne.
Po chwili wchodzę w las – zasadzony w latach osiemdziesiątych jako strefa ochronna dla Huty Katowice i Koksowni Przyjaźń. Co jakiś czas widać ruiny budynków niewielkich przysiółków położonych wcześniej wzdłuż drogi. Wreszcie na mojej drodze staje największa przeszkoda – koksownia.
Teraz muszę już obejść jej ogrodzenie, co dokłada do trasy kolejnych parę kilometrów. Gdy już pożegnam się z ogrodzeniem koksowni, osiągam drogę asfaltową – ulicę Orną w dzielnicy Łosień.
Z Łośnia wiedzie dalej wygodna polna droga – ulica Królewska. W ostatnich latach wycięto co prawda wysokie topole wzdłuż drogi, jednak na ich miejscu pojawiły się nowe sadzonki. Po chwili wchodzę do lasu.
Przy skrzyżowaniu z „ulicą” Zagrabie czeka ławeczka przy kaplicy. gdy byłem dzieckiem, pamiętam z wycieczek do lasu, że stały tu zabudowania, dzisiaj widać tylko niewielkie ruiny.
Z lasu droga wychodzi na pola rozciągające się do Tucznawy. To jedna z moich ulubionych tras rowerowych w Dąbrowie, z pięknym widokiem. Niestety okolica ta została wybrana pod tereny inwestycyjne, i gdy piszę rok po wycieczce te słowa, w krajobrazie widać już zabudowania nowej fabryki.
Gdy dochodzę do pierwszych zabudowań pojawia się pierwsza wzmianka w terenie o szlaku którym idę – Szlaku Biskupim. W Tucznawie przy drodze mijam interesujący obelisk ku czci patrona ulicy – Ludwika Idzikowskiego.
Przechodzę na drugą stronę ruchliwej drogi wojewódzkiej. Z dzielnicy Tucznawy – Bugaj droga wznosi się na kolejne wzgórze. Ze szczytu widoki rozciągają się daleko w stronę Wysokiej i Ciągowic. We wzgórze wgryza się jedna z wielu w okolicy kopalni odkrywkowych dolomitu.
Droga przez las Trzebiesławicki sprowadza mnie stromo w dół na koniec przysiółka Gródki. Teraz już tylko kilka kilometrów drogą asfaltową do Siewierza.
Droga wiedzie przez Trzebiesławice, by w centrum wsi skręcić w prawo wprost na północ. Mijam Gołuchowice, most na Czarnej Przemszy, zamek biskupi, i dokładnie o 18:00 melduję się na siewierskim rynku.
I tak kończy się ta wycieczka drogą, o której już mało kto pamięta, a za jakiś czas zniknie zupełnie. Mimo, że pocięta na kilka kawałków, droga ta prowadzi przez całkiem miłe oku tereny, i świetnie nadaje się jeżeli nie na pieszą, to na rowerową wycieczkę. Całkiem niezłym pomysłem byłoby oznakowanie jej w terenie (oczywiście nie dokładnie trasą, którą szedłem) jako szlak rowerowy łączący dwa historyczne miasta.