Wyprawy rowerowe i nie tylko...

Kajaki

Na Obrze pływa się dobrze, czyli kajaki w lubuskim

  • Ruszamy!

  • W bunkrach MRU

  • Na biwaku.

  • Na Zalewie Bledzewskim

  • Przenoska kajaków na Strudze Jeziornej

  • Chwila relaksu ;)

  • Elektrownia wodna w Bledzewie

Województwo lubuskie jest chyba ostatnim w Polsce, gdzie nie stanęła jeszcze moja stopa jako turysty. Tym bardziej ucieszyłem się, gdy padła propozycja wyjazdu na kajaki w długi weekend właśnie tam, a konkretnie na Obrę z jej odcinkiem od Międzyrzecza do Skwierzyny. Jeszcze bardziej ucieszyłem się, gdy okazało się, że chętnych osób będzie jakaś rekordowa ilość. Po ustaleniu listy okazało się, że będziemy płynąć przez trzy dni w składzie aż siedemnastoosobowym! obra040 Województwo lubuskie ma tylko jeden minus – znajduje się na końcu świata 😉 a przynajmniej patrząc na mapę Polski z mojej perspektywy. Na szczęście od jakiegoś czasu jest już sporo bliżej, gdyż dużą część trasy można pokonać autostradą i drogą ekspresową. Po kilku godzinach jazdy zameldowaliśmy się w Pniewie, gdzie na dobry początek zwiedziliśmy jedną z najbardziej znanych atrakcji województwa lubuskiego, czyli schrony Międzyrzeckiego Rejonu Umocnionego. Po odwiedzeniu podziemnego miasta nietoperzy ruszyliśmy dalej, żeby na koniec dnia zameldować się na polu biwakowym w Skwierzynie.

W bunkrach MRU

W bunkrach MRU

Ślad gpx niestety mocno przerywany. Stareńki Garmin Vista CX nie daje rady w gęstym lesie…

Rano najpierw czekał nas transport na miejsce startu – do Międzyrzecza. Tutaj około 11:00 zwodowaliśmy kajaki, i ruszyliśmy w drogę. Rzeka początkowo leniwie płynęła wśród zabudowań, ale im dalej płynęliśmy tym zaczynało się weselej.

Ruszamy!

Ruszamy!

obra010 Najpierw pojedyncze kłody zaczęły przegradzać nurt, a gdy wpłynęliśmy na tereny leśne, rozpoczął się prawdziwy labirynt. Co chwilę w nurcie leżały mniejsze lub większe kłody, drzewa pnie i inne atrakcje. Wyczerpani zatrzymaliśmy się na postój w Gorzycy. Po nadrobieniu braków energetycznych na biwaku Maślak ruszyliśmy dalej. Niestety rzeka nie dawała za wygraną, czekały nas kolejne zmagania z leżącymi w poprzek rzeki przeszkodami. Rzeka miejscami płynęła w głęboko wciętej dolinie, sprawiając wrażenie, jakbyśmy byli w górach. obra041 Dopiero po kolejnych dwóch godzinach rzeka zaczyna rozszerzać koryto, co oznacza, że już niedługo wpłyniemy na jezioro Bledzewskie. Po drodze czeka nas jeszcze jedna atrakcja. Szlak kajakowy został przegrodzony „mostem”, który najlepiej został podsumowany wierszykiem na tablicy tuż obok:

„Przed wojną most Wilhelma, po wojnie most Bieruta. Teraz przepust rurowy pomysłu jakiegoś Fiuta”.

I rzeczywiście, gdyby projektant chociaż trochę ruszył głową, mógłby zaprojektować coś bardziej praktycznego dla licznych tutaj kajakarzy uwalniając ich od przeciągania kajaków. Ale że w Polsce myślenie nie jest obowiązkowym wymogiem przy rekrutacji na ważne stanowiska… Cóż. Mamy za to chwilę odpoczynku. Przy okazji również gasimy rozpalone ognisko pozostawione przez poprzedni pseudo-spływ. Przy suchym jak pieprz lesie naprawdę niewiele trzeba żeby spowodować pożar. Teraz płyniemy już bardziej komfortowo. Rzeka staje się szeroka, w zasadzie trudno rozróżnić granicę między rzeką a jeziorem. Wszyscy są już mocno zmęczeni i wypatrują polan przy brzegach. Gdy pojawia się jedna z nich nie zastanawiamy się zbyt wiele, i wyciągamy z ulgą kajaki na brzeg.

Na biwaku.

Na biwaku.

Drugi dzień wita nas piękną pogodą. Mimo to zbieramy się leniwie regenerując się po wczorajszym dniu. Dzisiaj czeka nas łatwiejszy etap. Chcemy przepłynąć Zalew Bledzewski, odbijając nieco w bok Strugą Jeziorną na jeziora Chycina i Długie. Dzisiaj nie będzie drzew w korycie (a przynajmniej tak nam się wydaje), za to będzie trzeba trochę pomachać wiosłem na jeziorach.

Na Zalewie Bledzewskim

Na Zalewie Bledzewskim

Po wpłynięciu z zalewu na Strugę po niecałym kilometrze znów trafiamy na kolejny przepust rurowy pomysłu…. Tym razem stan wody jest niższy, wiec znalazł się wśród nas śmiałek, który spróbował go przepłynąć. Niestety, ta próba zakończyła się niepowodzeniem, i była to jedyna wywrotka w czasie naszej wycieczki 😉

Przenoska kajaków na Strudze Jeziornej

Przenoska kajaków na Strudze Jeziornej

Po przeciągnięciu kajaków kolejny raz zmienia się krajobraz. Wpływamy na mocno zarośnięte rozlewisko, a w wodzie bielą się liczne kwiaty grzybienia. Po chwili wpływamy w trzciny i dłuższy odcinek pokonujemy liczne zakręty. Przy okazji mijamy gniazdo łabędzia z niestety lekko zirytowanym mieszkańcem. obra169 obra065

Chwila relaksu ;)

Chwila relaksu 😉

Wypływamy na jezioro Chycina, i kierujemy się na postój na całkiem ładnym pomoście. Po chwili odpoczynku część chętnych płynie jeszcze na kolejne z jezior, Długie. Tutaj już Struga ma nieco inny charakter, pojawiają się znów martwe drzewa, a na samym końcu musimy przedostać się na jezioro wąskim kanałem. Jezioro Długie jest jeszcze czystsze. Odpoczywamy chwilę, ale nie decydujemy się płynąć do końca szlaku i wracamy na zalew. Po drodze mijamy duży spływ niemieckiej młodzieży. obra080 obra067

Elektrownia wodna w Bledzewie

Elektrownia wodna w Bledzewie

Popołudniu dopływamy do elektrowni wodnej w Bledzewie. Pochodzące z początku XX wieku zabudowania elektrowni przegradzają nurt rzeki, dlatego czeka nas jeszcze jedna uciążliwa przenoska. Gdy wsiadamy znów do kajaka czeka nas… powtórka z rozrywki. Korzenie, pnie i kłody. I na jednym z takich pni praktycznie zakończył się spływ dla piszącego te słowa. Przeciągając kajak poślizgnąłem się, rozcinając nieco skórę na nodze. Po szybkiej interwencji dopływamy do Bledzewa, gdzie przypadkiem trafiamy na zabezpieczenie medyczne kończącego się pikniku. Tutaj pada ostateczny werdykt – rana wymaga umiejętności krawieckich. 😉 Czeka mnie więc wycieczka do Skwierzyny. Przed nami jutro najtrudniejszy odcinek, więc niestety trzeci dzień spływu będę oglądał z brzegu. Pocieszeniem jest całkiem niezły biwak w Bledzewie, zaopatrzony w wiatę i toi-toi. Sama miejscowość jest zaskakująco ciekawa. Regularny rynek, kościół i zabudowa sugerują, że historia tego miejsca to coś więcej niż tylko senna wieś. W granicach Polski znajdował się od XIV wieku, i aż do zaborów będąc jedną z najdalej wysuniętych na zachód polskich miejscowości. Niestety, po powrocie do Polski po II wojnie światowej stracił na znaczeniu i został pozbawiony statusu miasta. Obawy wzbudza w nas pogoda, która ewidentnie postanawia się zmienić, ale chyba sama nie jest pewna co do swoich planów. Wieczorem kilkukrotnie pojawiają się chmury. Nad ranem nawet nie potrzebujemy budzika, gdyż z kilku stron rozlegają się regularne grzmoty. Na szczęście zanim zwinęliśmy obóz chmury pojaśniały. Wyprawiłem więc ekipę w dalszą część spływu, by powitać ich po 5 godzinach w Skwierzynie. Szerokie uśmiechy pokazywały, że spływ się udał. Z zasłyszanej relacji wiem, że niektórzy nawet mieli taki niedosyt, że przy okazji zwiedzali poniemieckie kanały 😛 obra099 Po zapakowaniu samochodów po dach ruszyliśmy w drogę powrotną, obiecując sobie, że jeszcze wrócimy na te tereny. Tym razem być może na niewielką i dziką rzekę Pliszkę.

Podsumowanie:

Spływ trwał 3 dni, przepłynęliśmy około 52 km z Międzyrzecza o Skwierzyny, licząc razem z odbiciem Strugą Jeziorną na jezioro Długie (około 4 km w jedną stronę). Z pominięciem jezior, przepłynięte odcinki są miejscami dość uciążliwe, z dużą ilością kłód, pni i gałęzi w nurcie. Na szczęście dla nas nurt nie był zbyt silny, wiec można było się przeprawiać przez przeszkody w spokojnym tempie. Biwaki można założyć na polach biwakowych w św Wojciechu, Gorzycy, Bledzewie, Starym Dworku, oraz na dzikich biwakach na brzegach zalewu Bledzewskiego. Spływ kajakowy Obra można zacząć dużo wcześniej, w Kopanicy, a jego długość to 123 km. Kajaki wypożyczaliśmy w kajakajak.com. Bardzo dziękujemy za wypożyczenie, i bezinteresowną pomoc w potrzebie 😉

Poprzedni artykuł
Kosowo – turystycznie i praktycznie
Kolejny artykuł
Wadi Qelt – zielona smuga na środku pustyni