Wyprawy rowerowe i nie tylko...

Biegówki

Zakończenie sezonu, czyli Turbacz na biegówkach.

Widoki spod schroniska

Za oknami wiosna, i trudno sobie wyobrazić, że jeszcze gdzieś możliwa jest wycieczka w zimowej scenerii. Jednak po krótkich poszukiwaniach okazało się, że jeszcze jest w Beskidach miejsce, gdzie można zakończyć sezon narciarski efektowną wycieczką.

Informacje z internetu obwieszczały, że mimo +16 stopni na termometrze, na nowo utworzonym szlaku narciarskim w Obidowej wciąż jest śnieg.

Zapowiedzi są wszędzie ;)

Zapowiedzi są wszędzie 😉

Jeszcze kilka kilometrów przed dojechaniem samochodem do celu nie chciałem w to uwierzyć, ale im dalej jechałem w głąb doliny Lepietnicy, w której położna jest Obidowa, tym śniegu było więcej. Gdy dojechałem do parkingu, okazało się, że droga w głąb doliny pokryta jest w całości śniegiem. Z entuzjazmem więc zapiąłem narty i ruszyłem.

 

Po kilometrze okazało się, że ze śniegiem nie jest aż tak idealnie, gdyż około kilometr szlaku rozjechany był przez ciężki sprzęt przeznaczony do zrywki drewna, pojawiały się też w bardziej nasłonecznionych miejscach plamy, gdzie śniegu w ogóle nie było. Niemniej jednak, po przejściu około 2 kilometrów trasy pojawił się dobrze wyciśnięty ślad, i zachęcał do jazdy w głąb doliny.

Cały szlak ma około 11 kilometrów, i jest najświeższym produktem turystyczno-biegówkowym w polskich Beskidach. Gmina Nowy Targ włożyła sporo wysiłku w oznakowanie i rozreklamowanie trasy. Trzeba powiedzieć jedno – trasa oznakowana jest idealnie.

Doskonałe oznakowanie

Doskonałe oznakowanie

2015-04-11 16.31.38

Już od zjazdu z Zakopianki widać strzałki wskazujące kierunek do trasy, a na samej trasie widać znaki ostrzegawcze, i co najważniejsze, co dwa-trzy kilometry znajduje się tablica informacyjna z mapą, profilem i aktualnym rekordem trasy! Do tego przy części tablic postawiono solidne drewniane wiaty. Oznakowania trasy mogą nam pozazdrościć Czesi, którzy przecież takich tras mają setki kilometrów. U nas tylko jedna, ale może to początek rewolucji…

Po 4 kilometrach ścieżka skręca, i mocno nachylona biegnie w górę zbocza. po kolejnych dwóch kilometrach znowu skręca na wschód, i teraz biegnie już łagodniej nachylona grzbietem Średniego Wierchu. Jedyne trudne miejsce na trasie czeka na narciarzy na Solisku, gdzie trzeba pokonać dość stromy znajd w jednym i drugim kierunku.

2015-04-11 15.53.03

2015-04-11 15.42.54

Ostatnie trzy kilometry, od szczytu Rozdziele do schroniska, to już wspólny szlak z czerwonym szlakiem pieszym. Niestety (dla narciarzy), jest on dość popularny, więc ślady są mocno zadeptane. Przydałyby się w takich miejscach tabliczki przypominające turystom, aby nie zadeptywali śladu. Po 11,5 kilometrach docieram do schroniska. Jako że pogoda jest rewelacyjna, wita mnie przepiękna panorama Tatr.

Widoki spod schroniska

Widoki spod schroniska

Po posileniu się w jak zwykle gwarnym i zatłoczonym schronisku ruszam z powrotem. Tym razem idzie mi to sporo szybciej, jednak śnieg topnieje w oczach. W jednym miejscu, tam gdzie rano było solidne pół metra śniegu widać strumień, który przebił się w dół na szerokość jednego metra. Po pięciu godzinach od wyruszenia na trasę odpiąłem narty tuż przy samochodzie.

2015-04-11 15.47.18

Podsumowując – oby więcej takich szlaków w polskich Beskidach! Patrząc na ilość ludzi na szlaku nie jestem w stanie uwierzyć, że biegówki są w Polsce mało popularne. Chętni są, a im więcej będzie takich szlaków, tym będzie więcej entuzjastów tego pięknego sportu. Ja już nie mogę się doczekać, aż wrócę w kolejnym sezonie na Turbacz!

Poprzedni artykuł
6. Prizren – turystyczna twarz Kosowa
Kolejny artykuł
7. W drodze do Czarnogóry, czyli najdłuższe 350 km ever.