Wyprawy rowerowe i nie tylko...

Góry

Jesienna Słowacja – część 2 – wycieczka na Rysy

O ile w sobotę pogoda mimo słońca niekoniecznie zachęcała do wyjścia wyżej w góry, to niedziela zapowiadała się przepięknie. Co prawda po wyjściu z domu musiałem zdrapać pierwszy w tym roku szron z szyby samochodu, jednak nad Sławkowskim Szczytem widać było intensywny błękit nieba. Wczoraj wieczorem usłyszeliśmy telefonicznie relację z nieudanej próby wejścia naszych znajomych na Małą Wysoką, po dłuższym zastanowieniu więc wybraliśmy na cel naszej dzisiejszej wycieczki stosunkowo łatwy od słowackiej strony szlak na Rysy.

Po dotarciu do stacji elektriczki Popradskie Pleso okazuje się, że nie tylko my wpadliśmy na ten pomysł. Wzdłuż drogi stoi już sznur samochodów. Tłumy jednak są i tak niepomiernie mniejsze od tych wiodących do Morskiego Oka. Pierwszy etap drogi to spacer asfaltową drogą wiodącą do Popradzkiego Stawu. Zajmuje to nam około 45 minut. Tam robimy krótki odpoczynek, i ruszamy w dalszą drogę.

rysy01

rysy02
Z tego miejsca drogowskaz obwieszcza iż do celu pozostało nam 3:15 h wędrówki. Szlak początkowo wiedzie łagodnie przez las reglowy, i po kilkunastu minutach wkracza w kosówkę. Po kolejnej chwili marszu od szlaku niebieskiego, którym podążaliśmy do tej pory oddziela się szlak czerwony, którym będziemy szli aż na szczyt. Szlak teraz zakosami wspina się w stronę zawieszonej wysoko nad dolina Mięguszowiecką Żabiej doliny Mięguszowieckiej. Po kilkudziesięciu metrach wędrówki pod górę osiągamy skalny próg doliny. Naszym oczom ukazuje się jezioro nazwane po słowacku Zabim Plesem. szlak teraz wiedzie łagodnie wzdłuż brzegu jeziora, a następnie prowadzi na wprost, w stronę Żabiej Przełęczy. Z daleka widać pojedyncze postaci wspinające się wysoko w górze na Żabiego Konia. rysy03

rysy04

rysy05Po pewnym czasie nasz szlak skręca raptownie w prawo, i ponownie zakosami zaczyna wspinać się w górę. Teraz czeka nas do przejścia najtrudniejsza część szlaku. Jest to co prawda zaledwie kilkadziesiąt metrów łańcucha, które przy letniej pogodzie nie nastręcza żadnych trudności,jednak dzisiaj, od wysokości mniej więcej 2000 m n.p.m. zaczął pojawiać się pod stopami śnieg i lód. Odcinki przy łańcuchach są mocno oblodzone, więc uchwycenie się żelastwa mocno ułatwia sprawę. Po tym trudniejszym odcinku ścieżka na chwilę się wypłaszcza, by zaraz prowadzić śmiało pod górę w stronę schroniska. rysy06

rysy07

rysy08

rysy09

rysy10Śniegu jest coraz więcej, więc każdy krok musi być ostrożny. Jako pierwszy zwiastun schroniska można zauważyć zawieszony nad stromym zboczem wychodek, z którego rozlegają się widoki na leżącą poniżej dolinę. Jeszcze chwila, i najpierw docieramy do symbolicznej bramki z chorągiewkami, a już po chwili wyłania się budynek schroniska. Po drodze coraz częściej wymijają nas w niemal pełnym pędzie osoby z bagażem na plecach. To uczestnicy dorocznego biegu do Chaty od Rysami, tzw. Sherpa Rallye. W biegu tym biorą udział osoby noszące na co dzień na swoich plecach towary do położonych w Tarach Słowackich schronisk, a także inni chętni, którzy chcą się zmierzyć z tym niecodziennym wyzwaniem. Zwiastunem dojścia do chaty były rozlegające się gromkie brawa dla kolejnych przybywających zawodników.
rysy11
W chacie odpoczywamy chwilę nabierając sił przed dalszą trasą. Od schroniska na szczyt czeka nas godzina marszu. Stojąc przed schroniskiem widać cały pierwszy odcinek drogi, czyli aż do przełęczy Waga. Dojście tam jest może i niezbyt wymagające, ale im wyżej tym bardziej trzeba uważać na każdy krok. Jest ślisko, a na dodatek kamienie miejscami ustąpiły miejsca glebie, która w połączeniu ze śniegiem tworzy błoto. Po chwili dosięgają nas pierwsze podmuchy wiatru. To znak, że docieramy do przełęczy Waga. Tu po raz pierwszy możemy podziwiać najwyższe szczyty Tatr, wyłaniają się Gerlach, Lodowy, Łomnica, a na pierwszym planie Ganek ze stromo opadającą w stronę doliny Białej Wody majestatyczną Galerią Gankową.

rysy12

rysy13

rysy14

rysy15
Stąd na szczyt już niedaleko. Początkowo szerokim grzbietem idziemy zakosami w górę. W pewnym momencie ścieżka obniża się wąskim żeberkiem na lewą stronę grani. Obniżenie ma może dwa-trzy metry, ale przy tej aurze wymaga maksymalnego skupienia, gdyż wystarczy jeden niedbale postawiony krok aby poślizgnąć się na zlodowaciałych kamieniach. Po przekroczeniu grani pojawiają się widoki na drugą stronę z Mięguszowieckimi Szczytami i odległym Krywaniem. rysy16

rysy17

rysy18Widać już szczyt, i kolorową nitkę osób zbliżających się do wierzchołka. Cały czas uważając docieramy w końcu na szczyt. Rysy, uważane za jeden z najlepszych punktów widokowych w Tatrach oszałamiają widokiem. Widać stąd praktycznie większość najważniejszych tatrzańskich szczytów. W dole widać Morskie Oko, które tym razem leży w głębokim cieniu. rysy19

rysy20

rysy21Pora już późna, więc na szczycie robimy kilka zdjęć, posilamy się czekoladą i łykiem herbaty, i po chwili delektowania się widokami ruszamy na dół. O dziwo zejście jest dużo łatwiejsze. Tam gdzie godzinę temu był śnieg na ścieżce, tam słońce wysuszyło kamienie, i możemy wydłużyć krok. Poniżej przełęczy zejście jest już niemal komfortowe. Gdy dochodzimy do Chaty pod Rysami trwa właśnie dekoracja zwycięzców biegu. rysy22Zejście w dół jest już bardzo przyjemne. Wycieczka na Rysy dobiega końca, słońce powoli chowa się za szczytami, i gdy dochodzimy do Popradzkiego Stawu zaczyna robić się szarówka. Na sam koniec dnia odwiedzamy jeszcze leżący na uboczu symboliczny cmentarz ofiar Tatr, nie wiedząc, że nasza wizyta tam i modlitwa za zmarłych w górach nabierze innego sensu. Dopiero wieczorem dowiadujemy się, że nasza trasa nie dla wszystkich była dzisiaj szczęśliwa. Na tym samym szlaku, którym dzisiaj wędrowaliśmy dwie osoby uległy śmiertelnym wypadkom. Szczęście kilkudziesięciu osób, które zdobyły w dniu dzisiejszym szczyt splotło się z tragedią innych dwóch osób i ich rodzin.

Poprzedni artykuł
Jesienna Słowacja – część 1, Słowacki Raj
Kolejny artykuł
Stambuł – dzień 3-4, wyspy Książęce i powrót