Następny lot z Kijowa mamy kolejnego dnia o 14:05. Przed wyjazdem na lotnisko zwiedzamy niemal w locie Pieczerską Ławrę.
Po dotarciu na lotnisko okazuje się, że… nasz lot jest planowo opóźniony o 2 godziny. Po krótkiej naradzie idziemy do stanowiska Aerosvitu, wiedząc , że o 14:30 jest kolejny lot, PLL LOT do Warszawy, który ma codeshare z Aerosvitem,. Wszyscy przed nami są jednak informowani, że na ten lot nie ma już miejsc. Na nasze szczęście jednak przed nami wepchnął się do kolejki obywatel Ukrainy, który machnąwszy przez szybę jakąś legitymacją zaczął się wykłócać, że on wie ,że na ten lot są wolne 4 miejsca, i on żąda przebookowania biletów., mrucząc pod nosem dodatkowo, że Związek Radziecki jak był, tak i trwa tutaj dalej.
Po wypisaniu biletów bojowo nastawionemu Ukraińcowi przychodzi kolej na nas. Niewiele myśląc stwierdziliśmy „to dla nas to samo” Na potwierdzenie naszej prośby Andrzej rzuca, że z Warszawy mamy dalsze połączenie o 17:00. Pani z okienka dopytuje, że nie widzi dalszego połączenia…i słusznie, bo rezerwację mamy ale na PolskiBus.com Niemniej jednak daje się przekonać że ta rezerwacja jest „with other airlines” i wystawia nam za darmo nowy bilet. Na swoje usprawiedliwienie mogę dodać jedynie, że rezerwację na autobus faktycznie mieliśmy, i gdybyśmy mieli czekać na opóźniony lot,czekał by nas najprawdopodobniej przymusowy nocleg w stolicy.
Biegniemy do odprawy. Udaje nam się odprawić, za nami biegnie pani, która wyrywa nam z rąk stare kwity bagażowe i obiecuje złapać nasze bagaże, które zostały nadane jeszcze w Tbilisi bezpośrednio do Warszawy. Przy bezpośrednim kontakcie okazuje się że mila pani całkiem sprawnie porozumiewa się… po polsku!. Biegniemy dalej. Pod dojściu do gate trafiamy akurat na końcówkę kolejki.
Po wejściu do autobusu widzimy uśmiechnięte słoneczko LOT Charters na ogonie stojącego na płycie samolotu. Wewnątrz okazuje się, że jednak jest jeszcze co najmniej kilka wolnych miejsc. Lot bez najmniejszych problemów, z przemiłą obsługą. Poczęstunek, to pyszna kanapka i prince polo. Na całej trasie niebo minimalnie zachmurzone, więc widoki niezłe. Po wyjściu z terminalu okazuje się, że jednak nie udało się przeładować naszych bagaży do nowego samolotu, w związku z tym składamy stosowne zawiadomienie w biurze bagażowym, po czym „na lekko” udajemy się na postój taksówek. Zgodnie z zapowiedzią uprzejmej obsługi, nasz bagaż przyleciał wieczornym lotem do Pyrzowic, po czym nazajutrz obudził mnie telefon od kuriera informujący że za 15 minut będzie z plecakiem.