Trzeci z tegorocznych spływów miał miejsce na Białej Nidzie. Pogoda w drugi wrześniowy weekend nie napawała optymizmem, jednak byliśmy zdeterminowani, żeby zakończyć sezon spływem na Ponidziu. Dojazd trochę trwa, więc dopiero o 12:00 meldujemy się przy moście w Mniszku, gdzie czeka już na nas pani z wypożyczalni kajaków. Biała Nida w tym miejscu jest bardzo wąska. Koryto rzeki jest dodatkowo porośnięte wysoką trzciną, co potęguje wrażenie dzikości i bliskości z naturą 😉
Wymaga to też uwagi, gdyż rzeka meandruje i każdy ruch wiosłem musi być przemyślany. Po kilku kilometrach robimy robimy odpoczynek. Odcinek rzeki po postoju jest jeszcze trudniejszy, gdyż rzeka tutaj biegnie brzegiem lasu, i oprócz bardzo licznych meandrów czekało nas tutaj omijanie licznych drzew zalegających w korycie rzeki. Dopiero po dopłynięciu do ujścia Wiernej Rzeki koryto się rozszerza, i trasa jest nieco łatwiejsza. Krajobrazy są bardzo ciekawe, dodatkowo zza chmur wyłania się słońce, które powoduje, że cała okolica zaczyna lśnić żółciami i czerwienią liści. Niestety jest dość zimno, więc po kilku kilometrach zaczynamy szukać miejsca na biwak, zwłaszcza, że dzień już staje się krótszy. Biwak znajdujemy na wysoko podciętym piaszczystym brzegu w sosnowym lasku.
W nocy budzi mnie kilkukrotnie bębnienie deszczu o tropik. Na szczęście rano deszcz przestaje padać, dzięki czemu możemy spokojnie się spakować. Dopiero gdy wyruszamy znów zaczyna się mżawka. Przez kilka pierwszych kilometrów jest ponuro i wilgotno, i dopiero przed południem się rozjaśnia. Dzisiaj trasa jest dużo łatwiejsza, zwłaszcza po dopłynięciu do ujścia Czarnej Nidy. połączona Nida to już niemal autostrada w porównaniu z dniem wczorajszym. Jedynymi trudnościami były bystrza pod dwoma mostami – kolejowym i drogowym nad DK7, ale mieliśmy instrukcję z wypożyczalni po której stronie należy je pokonać. W pewnym momencie zza kolejnego zakrętu wyłonił się… zamek. To zabudowania Sobkowa, fortalicji szlacheckiej, nazywanej szumnie zamkiem. Co ciekawe, zamek ten ma całkiem przyzwoite podejście od strony wody. Parkujemy więc kajaki na plaży, i udajemy się na krótkie zwiedzanie zakończone degustacją żurku 😉 Stylowa restauracja jest całkiem przyjemna. Zwiedzając obejście zauważamy tablicę z zakazem wstępu dla telewizji TVN 😉 Posileni i rozgrzani ruszamy dalej. Z Sobkowa czeka nas już tylko kilka kilometrów do celu naszego spływu, który uzgodniliśmy w Starych Kotlicach. Dłuższą chwilę wypatrujemy miejsca odbioru kajaków, które znajduje się „przy jedynym płocie w okolicy”. Płot okazuje się mało widoczny, ale koniec końców udaje się spotkać z sympatyczną właścicielką wypożyczalni.