Jak po każdym wyjeździe przedstawiam poniżej nieco informacji, które mogą się przydać podczas planowania podróży do tego pięknego miasta. Wszystkie informacje są z pierwszej (mojej) ręki 😉 i są aktualne na czerwiec 2014 roku. Zapraszam!
Dojazd
Najszybciej do Turcji można dostać się oczywiście drogą lotniczą. Dojazd samochodem lub autobusem też jest oczywiście możliwy, ale nie jest ani szybki ani tani. Do Stambułu lądem najczęściej będzie nam dane dostać się przy okazji pobytu na wczasach w Bułgarii, gdzie oferowane są jednodniowe wycieczki do Turcji.
Z Polski do Stambułu latają bezpośrednio LOT oraz Turkish Airlines. Pozostałe regularne linie lotnicze oferują loty z przesiadką, co sprawia że podróż jest dłuższa i zarazem bardziej męcząca.
Do Stambułu dostaniemy się również za pomocą tanich linii lotniczych. Mieszkańcy centralnej Polski mogą skorzystać z linii Wizzair, a przesiadamy się w Budapeszcie. Należy pamiętać, że na taką trasę należy wykonać dwie osobne rezerwacje, a przewoźnik nie odpowiada, gdy z powodu opóźnienia jednego lotu spóźnimy się na następny. Polacy mieszkający bliżej granic naszej ojczyzny w celu podróży do Turcji mogą wykorzystać lotniska u naszych sąsiadów – turecki Pegasus lata ze Lwowa, Pragi oraz Berlina. Bilety w promocji zakupić można od 200 zł. Ja natomiast pokusiłem się po raz kolejny o dojazd samochodem do Budapesztu. Z Katowic to niewiele ponad 400 km, a ogłaszając się w serwisie Bla Bla Car podróż do stolicy Węgier odbyła się niemal bezpłatnie. Dojazd samochodem na lotnisko w Budapeszcie opisałem w artykule dotyczącym Węgier. Obecnie (sierpień 2014) bilety z Budapesztu do Stambułu Wizzairem można kupić już za 120 zł!
Dojazd z lotniska
Swoją przygodę ze Stambułem każdy z turystów rozpocznie na jednym z dwóch lotnisk: regularne linie latają zazwyczaj na lotnisko im. Ataturka położone w europejskiej części miasta. Do centrum dostaniemy się z niego metrem, z którego możemy się dostać do centrum przesiadając się na tramwaj.
Lecąc Wizzairem lub Pegasusuem wylądujemy jednak już w Azji, na lotnisku Sabiha Gokcen. Jest ono oddalone od europejskiej części Stambułu o niemal 50 kilometrów (!), i dojazd z niego zajmuje około dwóch godzin. Należy wziąć to pod uwagę zwłaszcza planując podróż powrotną.
Z lotniska Sabiha Gokcen możemy do centrum dostać się na kilka sposobów. Autobusy Havatas kursują bezpośrednio z lotniska na plac Taksim mniej więcej co pół godziny. Koszt takiego autobusu to obecnie to 13 TL. Autobusy odjeżdżają ze stanowisku tuz przy wyjściu ze strefy przylotów. Innym (sporo tańszym) sposobem na podróż do centrum jest autobus miejski E10 lub E11. Docierają one one z lotniska do przystani Kadikoy. E11 jest linią ekspresową i jedzie nieco szybciej, E10 zatrzymuje się co przystanek, i daje odczuć wielkość miasta 😛 Koszt przejazdu do Kadikoy to około 4,20 TL płacąc kartą miejską. Istanbulkart możemy zakupić w budce tuż za przystankami, jej koszt to 7 TL, który może być zwrócony przy oddaniu karty.
Z przystani Kadikoy do europejskiej części dotrzemy za pomocą promu, który kursuje do Eminionu (tu wysiadamy chcąc się dostać do Sultanahmet) lub Karakoy (dla udających się do Beyoglu lub Taksim). Koszt takiego przejazdu promem przesiadając się z autobusu to 1,60 TL. Więcej o podróżach promem w Stambule tutaj.
Wiza
Do wjazdu na teren Turcji wymagana jest wiza. Proces jej uzyskania opisałem w osobnym poście.
Transport
Po mieście możemy się poruszać naprawdę imponującą różnorodnością środków transportu. Zaczynając od autobusów, poprzez tramwaje, metro, kolejki podziemne, napowietrzne aż na promach kończąc. Ze względu na obszerność tematu, jest on omówiony w osobnym artykule.
Waluta
Walutą obowiązującą w Turcji jest lira turecka (TL). W czerwcu za jedną lirę trzeba było zapłacić około 1,5 zł. W turystycznych miejscach sprzedawcy chętnie przyjmą euro i dolary, ale chyba nie trzeba podkreślać, że jest to nieopłacalne.
Kantorów jest sporo w turystycznych dzielnicach, zazwyczaj nie pobierają one prowizji od wymiany.
Ceny waluty w zależności od sposobu wymiany:
Wymiana w kantorze na lotnisku – średni kurs 1,51 zł za 1 TL
Wypłata w bankomacie – karta Alior Bank – 1,48-1,49 zł za 1 TL
Wymiana w kantorze „na mieście” z € – 1,45 zł za 1 TL
Płatność kartą Inteligo na lotnisku SAW – 1,51 zł za 1 TL
Wypłaty z bankomatów na świecie w Alior banku są bezpłatne. Na lotnisku w cenie kursu liry wliczyłem pobraną prowizję.
Noclegi
Stambuł jest miastem na tyle dużym i pełnym zwiedzających, że rozpiętość cen noclegów zadowoli każdego turystę – od budżetowego backpackera do żądnych luksusu bogaczy 😉 W portalach takich jak booking.com z pewnością znajdziemy nocleg na każdą kieszeń. Najlepszym miejscem na nocleg będzie oczywiście dzielnica Sultanahmet. My spaliśmy po drugiej stronie Złotego Rogu – w dzielnicy Beyoglu, i również nie narzekaliśmy. Do przystani Karakoy mieliśmy piechotą około 20 minut, a stamtąd promy lub tramwaj zabierał nas w dowolnie wybrane miejsce. Podobna odległość dzieliła nas od Taksim.
Po raz kolejny przy wyborze noclegu korzystałem z usług portalu Airbnb. W ciągu ostatniego roku stał się on dla mnie pierwszym miejscem poszukiwań. Za pokój oddalony od Istiklal Caddesi o 2 minuty marszu płaciliśmy około 50 zł/osobę/noc. Okolica była już mocno „lokalna”, ale nie odczuwaliśmy z tego powodu żadnych obaw.
Jeśli jeszcze nie korzystałeś z oferty Airbnb, możesz rozpocząć poszukiwania rejestrując się z tego linku. Przy pierwszej rezerwacji otrzymasz 25$ zniżki.
Zwiedzanie
Przed rozpoczęciem zwiedzania warto się zaopatrzyć w mapę oraz broszury dotyczące miasta. Punktów informacji turystycznej jest zapewne sporo, dwa z których korzystaliśmy znajdują się obok wejścia do stacji kolejowej Sirkeci oraz w dzielnicy Sultanahmet, idąc z przystanku tramwajowego w stronę Ayasofyi. W obydwu miejscach zaopatrzymy się w darmowe mapy i inne ciekawostki.
Jak już pisałem w relacji – z racji krótkiego czasu na zwiedzanie ominęliśmy większość płatnych atrakcji turystycznych Stambułu. Jedyne dwa „biletowane” miejsca odwiedzone przez nas to: Hagia Sophia (bilet niestety podrożał i kosztuje 30 TL) oraz Cysterna Bazylikowa (tutaj niestety obowiązuje dyskryminacja rasowa, gdyż zgodnie z informacją ze strony internetowej wstęp kosztuje 10 TL, a wstęp dla turystów zagranicznych kosztuje 20 TL… Może warto nauczyć się w takim razie po turecku: „dwa bilety wstępu poproszę”?
Dla osób planujących dłuższe zwiedzanie przydatna może być karta Museum Pass. Uprawnia ona do szeregu darmowych wstępów i zniżek. Pełna lista korzyści wynikających z jej zakupu znajduje się tutaj. Koszt karty – 85 TL.
Jedzenie i zakupy
W Stambule nie musisz szukać jedzenia, ono samo cię znajdzie 😉 Po wyjściu z metra/promu/tramwaju po chwili pewnie ktoś cię zaczepi, proponując doner, czyli kebab 😉 kanapkę z rybą, kasztany, lub inna przekąskę. Nasz wyjazd był mocno budżetowy, więc nie podpowiem gdzie zjeść dobrze w europejskich warunkach. Zasada dobrego i taniego jedzenia jest taka sama jak w każdym innym miejscu: jeść tam, gdzie mało turystów i dużo miejscowych.
Podstawą oczywiście będzie döner, czyli to, co Polacy znają pod nazwą kebabu. Danie to dostać można wszędzie, a jego cena zależy od ilości turystów. Najtańszy döner w bułce kosztował nas 3,5 TL, natomiast w turystycznych miejscach za tą są bułkę można zapłacić sporo powyżej 10 TL, a w postaci zestawu z sałatkami nawet koło 20 TL. Nieco droższa będzie wersja nazwana dürum, czyli to co w naszej ojczyźnie znamy jako kebab w cieście. Do mięska najlepiej będzie smakował ayran. Ten napój przygotowany na bazie jogurtu doskonale gasi pragnienie. Bardzo ucieszyło mnie, gdy spotkałem go również na półkach w polskich marketach!
Jak już wiele osób wspominało w relacjach z Turcji, lokalnym przysmakiem jest kanapka z rybą, czyli Balik Ekmek. ostaniemy ją w pobliżu przystani Eminionu i Karakoy, jednak według niektórych najlepsza jest na azjatyckim brzegu Stambułu.
Dobre jedzenie znajdziemy w niewielkich barach nazywanych Lokantasi. Z zewnątrz mogą wyglądać niepozornie, jednak ilość miejscowych w środku sugeruje, że jedzenie jest dobre, świeże, i na pewno pyszne 🙂
Gdy zaspokoimy głód, do kompletu pozostanie nam spróbowanie nam słynnej tureckiej herbaty. W restauracjach na Istiklal lub w Sultanahmet będzie kosztowała 2-3 TL, jednak uraczyć się możemy niemal wszędzie. W Karakoy cała herbaciarnia to były dwa taborety – na jednym siedział właściciel, a na drugim stał parujący imbryk. Chętni na łyk wrzącej herbaty mogli usiąść na miniaturowych stołeczkach ustawionych pod ścianą najbliższego budynku.
Wybrane ceny:
Kanapka z grillowanym mięsem w Karakoy – 6 TL
Obiad z kebabem, surówką i ayranem w „mniej turystycznym miejscu” – 12 TL
Woda 0,5l – 0,5-1 TL
Kawa i rogalik + woda w knajpce na Istiklal Caddesi – 8 TL
Kanapka z rybą – Ekmek balik – 5 TL
Mrożona kawa na nabrzeżu Złotego Rogu – 7 TL
Świeży sok z pomarańczy – 1 TL
Mały kebab z ayranem – 5 TL
Lody na plaży na Wyspach Książęcych – 10 TL
Napój 2 l (Fanta etc.) 2 TL
Herbata – 1-3TL
Pamiątki
Z Turcji możemy przywieźć wiele różnych pamiątek. Z racji niedzieli nie było nam dane odwiedzić Grand Bazaaru, byliśmy z kolei na Bazarze Korzennym tuż przy meczecie Yeni Cami w dzielnicy Eminionu. Warto rozejrzeć się tutaj za przyprawami, oraz różnymi rodzajami herbat. Oprócz kawy i herbaty jako pamiątkę warto tez przywieźć słynną turecką chałwę.
Moim prywatnym hitem był sklepik znajdujący się tuż obok wyjścia z bazaru korzennego. Sprzedaje on tylko jedną rzecz: kawę. Kurukahveci Mehmet Efendi, bo taka nazwa widnieje na opakowaniu, to ponoć najlepsza turecka kawa, i ja muszę tą opinię potwierdzić – jest to jedna z najlepszych, które piłem w życiu. Za przeszkloną witryną widnieją setki zapakowanych paczuszek gotowych do wydania klientowi, a zapach kawy unosi daleko poza sklep. Żałuję, że kupiłem tylko 250 g, następnym razem wywiozę cały plecak 😉
Plażowanie
Gdy już nasycimy oczy wspaniałymi zabytkami miasta przychodzi ochota na odpoczynek. Do głowy przychodzi pytanie: gdzie tu wybrać się na plażę?
Możliwych miejsc jest kilka. Pierwszym będzie Kilyos nad Morzem Czarnym. Nie byliśmy tam, natomiast opis dojazdu znalazłem na jednym z blogów. My z kolei podczas naszego wyjazdu skierowaliśmy się na Wyspy Książęce. Pod tą romantyczną nazwą kryje się kilka wysepek oddalonych od Stambułu o godzinny rejs promem. Promy wypływają z przystani Kabatas, i przez Kadikoy płyną na Adalary, bo taka jest nazwa turecka wysp. Rozkład promów znajdziemy tutaj. Koszt przejazdu to 3,50 TL, lub 5TL płacąc żetonem. Czytaliśmy sporo na temat zatłoczonych i płatnych plaż największych wysp, czyli Bukuyady i Heybeliady, dlatego zdecydowaliśmy spróbować szczęścia na najmniejszej z dostępnych promem, czyli Kinaliadzie. Wyspa rzeczywiście jest niewielka. Obejście jej dokoła zajęło nam godzinę, co nie było jednak błahostką, bo droga miejscami wspina się całkiem wysoko. Oprócz kilku plaż z leżakami tuż przy przystani znaleźliśmy na drugim końcu wyspy całkiem niezłą czystą darmową plażę. Całkiem miłe miejsce na spędzenie popołudnia na słońcu.
Ubezpieczenie
Należy pamiętać, że mimo europejskich aspiracji Turcji leży ona poza obszarem UE, i karta EKUZ jest zupełnie nieprzydatna. Na czas wyjazdu kupowałem ubezpieczenie przez market ubezpieczeń Alior Banku. Wybrałem ofertę towarzystwa Uniqa – za ubezpieczenie na okres 4 dni zapłaciłem 16 zł, przy sumie ubezpieczenia KL 150 000 zł + NNW 10 000 zł.
Język
Oczywiście turecki, ale jak można się domyślić – angielski jest powszechnie znany i używany w turystycznych miejscach.
Bezpieczeństwo
Stambuł pod względem bezpieczeństwa nie różni się od większości miast europejskich, i należy zachować normalne „środki bezpieczeństwa” – jak w każdym dużym mieście – nie trzymać pieniędzy w jednym miejscu, uważać na portfel itp. itd. W rejonach mocno turystycznych – czyli np. przy Błękitnym Meczecie czy świątyni Hagia Sophia może być tłoczno, dlatego należy uważać na kieszonkowców.
Z kronikarskiego obowiązku muszę wspomnieć o nieznanym mi wcześniej sposobie na skubanie turystów przez czyścicieli butów, czego niestety miałem okazję doświadczyć osobiście. Idąc ulicą zauważasz, że idący naprzeciwko ciebie czyściciel butów gubi swoją szczotkę. Oczywiście działając odruchowo podnosisz szczotkę. Nie posiadający się ze szczęścia Turek natychmiast proponuje, że w ramach wdzięczności wyczyści ci buty. Jesteś w takim szoku, że nie odmawiasz, a on natychmiast przystępuje do pracy, przy okazji pyta od kiedy jesteś w Turcji, i od słowa do słowa zaczyna żądać od ciebie opłaty! Jej wysokość zależy od tego jak oceni twoją naiwność 😉 Gdy będziesz się próbował wykręcić w ruch pójdą głodne kawałki, że on tutaj przyjechał do pracy, i zbiera na operację żony/matki/dziecka/whoever 😉 Tak czy inaczej jeśli nie jesteś odpowiednio asertywny wyjdziesz z tej sytuacji uboższy o kilka jednostek miejscowej waluty.