Wyprawy rowerowe i nie tylko...

Góry

Wycieczka na Veľký Choč (Wielki Chocz)

Lipiec i sierpień, jak już od paru lat okazały się bardzo pracowite. W ciągu wakacyjnych miesięcy jedynie kilka razy miałem możliwość wyrwać się gdzieś dalej. Jako jeden z wycieczkowych celów został wybrany Wielki Chocz – leżący w północnej Słowacji najwyższy szczyt Gór Choczańskich. Przy stosunkowo niewielkiej wysokości bezwzględnej (1611 m. n.p.m.) jest jednym z najlepszych punktów widokowych w okolicy, gdyż w promieniu kilkudziesięciu kilometrów stanowi najwyższe wzniesienie. Panorama obejmuje wiele pasm górskich – Beskidy, Małą i Wielką Fatrę a także Tatry – Zachodnie i Niżne.

Szczyt ten oddalony jest około 170 km od Dąbrowy Górniczej, na Słowację możemy dostać się przez przejście w Korbielowie, lub Glince Ujsolskiej. My wybraliśmy tę drugą opcję, i przez Novot, a następnie Oravski Podzamok dojechaliśmy do Jasenovej, gdzie zostawiliśmy samochód na parkingu pod sklepem. Na szczyt wiodą dwa szlaki – czerwony z Jasenovej oraz zielony z Vysnego Kubina, które przecinają się w połowie drogi. My wybraliśmy wersję mieszaną, czyli wejście czerwonym, a następnie zmianę w połowie drogi na zielony przez Stredną Polanę. Okazało się, że był to dobry wybór, gdyż odwrotny wybór szlaku (wyjście z Vysnego Kubina) charakteryzuje się dużo większym nachyleniem. Tak czy owak, do pokonania jest około 1100 metrów w pionie, więc w wędrówkę trzeba włożyć nieco wysiłku. Największe nachylenie czekało nas w pierwszej części szlaku – po zmianie na zielony ścieżka wiodła w miarę łagodnie aż do Strednej Polany. Tu po raz pierwszy od wejścia na szlak było widać szczyt, i jednogłośnie uznaliśmy, że jest to doskonałe miejsce na odpoczynek w połowie drogi. Po wyjściu z Polany szlak znów poderwał się do góry, i teraz już przez rzednący las, a następnie kosówkę wiódł odważnie na sam szczyt. Na szczycie było już kilkanaście osób, ale nie przeszkadzało nam to w kontemplowaniu naprawdę bajecznych widoków. Zejście w dół było na dłuższą metę nieco nużące, gdyż przez caly czas było bardzo strome. Dopiero pod sam koniec szlak prowadził bardziej łagodnie przez pola. Wycieczka zajęła nam około 7 godzin. Po zakończonej wycieczce udaliśmy się do Restauracji Koliba w Dolnym Kubinie, gdzie skutecznie uzupełniliśmy niedobory kalorii przy pomocy tradycyjnych słowackich pyszności.

Poprzedni artykuł
Polska Egzotyczna II
Kolejny artykuł
Główny Szlak Beskidzki