Po tylu dniach trudu planuję dzisiaj dzień odpoczynkowy. Chcę się wybrać do Mcchety, która jest oddalona od Tbilisi o pół godziny jazdy autobusem. Znajdują się tam jedne z najcenniejszych świątyń w całej Gruzji. Po wyspaniu się jadę metrem na dworzec Didube. Tam można znaleźć marszrutki, które odjeżdżają we wszystkie krańce kraju. Nauczywszy się zawczasu dwóch pierwszych liter nazwy miejscowości w alfabecie gruzińskim, udaje mi się niemal za pierwszym podejściem prawidłowo wytypować marszrutkę odchodzącą w kierunku Mcchety. Bus oczywiście wypchany ludźmi po czubek. Na szczęście Mccheta jest niedaleko, więc po 20 minutach jazdy wydostaję się z dusznego busa na wolne powietrze. W niewielkiej odległości widać już wieże katedry Sveti Tschoveli. Katedra ta jest jednym z najważniejszych kościołów w Gruzji, tym, czym dla Polaków Jasna Góra lub katedra na Wawelu. Zbliżając się, przechodzę przez bramę w wysokim murze otaczającym kościół. Na dziedzińcu i wewnątrz mnóstwo ludzi, którzy spacerują, modlą się, zapalają świece, sprzątają. Z racji że jest dzień wolny – sobota, dzieje się naprawdę wiele. Tuż obok, w przedsionku jakaś para chrzci dziecko. Siedzę dość długo w bramie kościoła, obserwując tłum. Temperatura nie sprzyja spacerom, dlatego po pewnym czasie wychodzę, szukając sklepu z czymś do picia. Przy okazji przechodzę do centrum miasteczka odwiedzając drugi kościół w Mcchecie. Spacerkiem udaję się w stronę przystanku. Niestety przystanek ten jest przelotowy, więc niemal godzinę spędzam na rozpaczliwych próbach dostania się do środka marszrutki. Ale w końcu udaje się, i zgnieciony przy przednim wyjściu ląduję z powrotem na dworcu Didube. Wracam do hostelu odpocząć od upału. Wieczorem udaję się jeszcze na spacer po mieście, aby podziwiać okolice placu Europejskiego.
Sweti Tschoweli jest najlepiej zachowanym w Europie zabytkiem architektury XI wieku. Kościół wygląda tak, jakby miał nie więcej niż sto lat, chociaż nie był restaurowany. Budował go architekt gruziński, Arsukizdze, któremu cesarz kazał potem obciąć rękę: żeby nie postawił już nic konkurencyjnego. Kilka razy próbował ten kościół wysadzić Tamerlan, ale mur ani drgnął. Świątynia jest czynna do dzisiaj i głowa Kościoła gruzińskiego, Katolikos Wszechgruzji Jefrem II, odprawia nabożeństwa.
Jeżeli kiedyś nie będzie planował kolejnego wyjazdu, będzie to oznaczało najprawdopodobniej, że już nie żyje. Każda podróż to dla niego radość, nieważne, czy jest to ulubiony ostatnio Bliski Wschód, Tatry, czy wycieczka na pustynię Błędowską :)
Na początku był rower... Pasja do wycieczek rowerowych, zwana przez innych cyklozą pchała nas w różne zakątki Europy. W ciągu 5 lat przejechaliśmy na dwóch kółkach niemal 15000 kilometrów przemierzając 16 europejskich krajów.
Dzisiaj już nie tylko na rowerze, ale każdym dostępnym środkiem transportu odwiedzam nowe miejsca i opisuję tutaj, aby ocalić od zapomnienia wrażenia z dalekich i bliższych wypraw. Tymi wrażeniami, a także praktycznymi informacjami chciałbym się z Wami podzielić.